A tak swoją drogą, to już mam w głowie wizję dialogu dotyczącego mojego roku w Paryżu.
-Co Ci się tam najbardziej podobało? Łatwy dostęp do sztuki, życie w stolicy mody, pożeranie croissantów na śniadanie?
-Możliwość picia w plenerze!
Myśląc o Paryżu zawsze będę wspominać wieczory spędzone z winem nad Sekwaną tudzież wczorajszą noc - zwłaszcza nasz champagne shower o północy (kto by pomyślał, że to może być taka fajna zabawa!) I mimo że w okolicach 3 nad ranem rozpętała się taaaka ulewa, przyjaciółka zgubiła telefon, czekałyśmy (oczywiście totalnie przemoczeni) z godzinę na taksówkę, a dziś ledwo się ruszałyśmy (pokonanie schodów z rozbitymi kolanami to niesamowicie trudne zadanie) to był to udany wieczór. Który z pewnością na długo zapadnie w pamięci. No i za każdym razem jak usłyszę o toto, to trudno będzie nie przypomnieć sobie!
I będzie mi brakowało tego w Polsce. Tej swobody jeśli chodzi o plener - który wszyscy znamy i kochamy! Bo nie ma nic fajniejszego niż usiąść z grupką przyjaciół nad Sekwaną, popijać wino słuchając brzmiącej nieopodal gitary* i gapić się na Wieżę Eiffla!
*a ostatnio to nawet na małej łódce pływała sobie po Sekwania orkiestra dęta!
Zostało 26 dni. Oh mon Dieu, jak mało!
A Wy do czegoś odliczacie?